Mieszkańcy Calliera walczą o swoją ulicę!
Kiedy pada deszcz ich ogródki są systematycznie
zalewane, a studzienki i toalety w domach wybijają. Postanowili, więc
walczyć o poprawę stanu ulicy, na której mieszkają
Społeczność osiedla domów jednorodzinnych przy ulicy Calliera w
Szamotułach walczy o modernizację ulicy już od kilku lat. Mieszkańcy
prowadzą nawet bloga, na którym prezentują fotografie bardzo złego
stanu nawierzchni i nie tylko. Zapoczątkowali również akcję na
facebook’u zatytułowaną „akcja asfaltowa”, by zwrócić uwagę wszystkich
szamotulan na ich problemy. A tych nie brakuje – mieszkańcy wskazują
chociażby na wielokrotne uszkodzenia samochodów spowodowane fatalnym
stanem wjazdu na ulicę oraz jej nawierzchni.
W lipcu 2009 roku władze miasta podjęły próby „ratowania”
ulicy poprzez nawiezienie na nią gruzu. Zdaniem mieszkańców jednak
działanie to było bezcelowe, gdyż nawierzchnia bardzo szybko powróciła
do stanu wcześniejszego – dziurawego. Na
dodatek
gruz, który wysypany został na ulicy Calliera i Halszki zawierał
rozmaite odpadki – od fiolek po lekach, poprzez opakowania plastikowe na
kawałkach drewna skończywszy. Po ulewnym deszczu odpady te zostały
„wymyte” i spłynęły bezpośrednio pod domostwo państwa Koniecznych
znajdujące się na końcu ulicy.
Zły
stan techniczny nawierzchni to jednak tylko jeden z problemów
mieszkańców Calliera. Równie poważnym kłopotem jest nieszczelna
instalacja sanitarna oraz brak kanalizacji deszczowej z prawdziwego
zdarzenia. Wody opadowe jeszcze kilka lat temu odbierał rów melioracyjny znajdujący się w sąsiedztwie ulicy. Problem
jednak w tym, że teren, na którym rów się znajdował został sprzedany,
zaś właściciel nie zgodził się na jego użytkowanie przez pozostałych
mieszkańców.
Na dodatek podniósł on poziom swojego terenu, co wywołało jeszcze
większe trudności w odpływie wody. A te potrafią być naprawdę uciążliwe
– podczas opadów bowiem dochodzi do zalewania ogródków i wybijania nie
tylko studzienek, ale i toalet.
Burmistrz Szamotuł,
Włodzimierz Kaczmarek
spotkał się z liczną reprezentacją mieszkańców ulicy Calliera na
początku tygodniu. Podczas dyskusji zaznaczał, że władze wcale nie
podchodzą obojętnie do ich problemów. Już w budżecie gminy na rok 2010
bowiem znalazła się kwota 1 mln zł, która przeznaczona miała zostać na
rozpoczęcie prac remontowych. Nie było to jednak wówczas możliwe, gdyż
mieszkańcy nie zgadzali się z projektem budowy ulicy i odwoływali się od
niego.
Obecny na spotkaniu zastępca włodarza Szamotuł, Janusz
Stanke przekonywał, że mieszkańcy powinni zgodzić się na ulokowanie
tłoczni ścieków na terenie ulicy, która pozwoli na sprawne
gospodarowanie odpadami sanitarnymi. Wiązać się to będzie z montażem
szczelnej kanalizacji sanitarnej i deszczowej oraz modernizacją
nawierzchni.
Według projektu, tłocznia znajdować by się miała na końcu
ulicy – tuż przy domostwie państwa Koniecznych. Problem w tym, iż nie
godzą się oni na to – przekonują , że nie chcą mieć pod oknem
instalacji zajmującej się nieczystościami i proponują jej ulokowanie
kilkadziesiąt metrów dalej. To z kolei, zdaniem Stanke, nie jest
możliwe, gdyż lokalizacja w tym, a nie innym miejscu wynika z założeń
budowy instalacji, która powinna się znaleźć na najniższym gruncie
ulicy.
– Rozwiązaniem problemu byłoby umieszczenie tłoczni na
środku drogi, na jakimś małym rondzie, które sprawi, że będzie ona
widoczna. Wtedy, w razie problemów, nie musimy być strażnikami i
odpowiadać za każde potencjalne awarie, bo ta inwestycja nie jest
przewidziana na 2 lata, ale na kilkadziesiąt – przekonuje Marta
Konieczna, przy domu której władze chcą zlokalizować tłocznie –
Początkowo miała ona znajdować się na terenie właściciela rowu. On
odwołał się jednak od tego, zrobiono drugi projekt, w oparciu o który
tłocznia ma powstać przed naszym domem i mamy się na to zgodzić –
dodaje.
Właściciel gruntu, na którym znajduje się rów
melioracyjny wymaga natomiast od władz gminy, by rów został przykryty –
wówczas go udostępni. Rozwiązaniem tego warunku jest doprowadzenie do
rowu rury o odpowiedniej średnicy, która mogłaby odbierać wody opadowe.
Jak przekonywał burmistrz Kaczmarek – dogadanie się z owym sąsiadem
gmina „bierze na siebie”. Jeśli uda się porozumieć, inwestycja
przebudowy ulicy Calliera znalazłaby się w przyszłorocznym budżecie i
została zrealizowana prawdopodobnie do roku 2015. Jeśli jednak gmina nie
„dogada” się z właścicielem rowu, mieszkańcy będą musieli czekać na
remont ulicy do czasu, gdy Wielkopolski Zarząd Dróg Wojewódzkich
rozpocznie modernizację pobliskiej ulicy Powstańców Wielkopolskich
będącej częścią drogi wojewódzkiej nr 184. Dopiero wtedy możliwe będzie
stworzenie kanalizacji deszczowej na Calliera, połączonej z instalacją
na Powstańców Wlkp.
– Teraz zostaliśmy postawieni pod ścianą – albo
zgadzamy się na tłocznie pod domem i mamy drogę w 2015 roku, albo nie
zgadzamy się i drogę mamy, jak zrobią burzówkę na Powstańców.
Odebraliśmy to jako szantaż – mówiła Marta Konieczna.
Społeczność ulicy Calliera ma przemyśleć kwestię
lokalizacji tłoczni na końcu ulicy i wystosować deklarację do władz, na
mocy której burmistrz będzie mógł rozpocząć rozmowy ze spornym
sąsiadem w sprawie „deszczówki”. Mieszkańcy obawiają się jednak, że ten
stawiać będzie kolejne warunki i inwestycja po raz kolejny zostanie
wstrzymana.